Ja, Fluffy Crumb, nawiązując do licznych postów, również anglojęzycznego i do listów z Johnem (zawodowym muzykiem) powtórzę: nigdy nie byłem i nie będę muzykiem!
Poznałem w szpitalu pewnego wykształconego w medycynie Niemca mówiącego po Polsku jak Polak który przy każdej rozmowie zwracał się do mnie jako do Muzyka… ale… doszliśmy do porozumienia…
Nie jestem muzykiem, nie jestem muzykologiem…
… Jestem muzykonautą!
Nie chce być muzykiem, gdyż nie zamierzam zarabiać na muzyce. Nigdy w życiu nikt nie mógł mnie zmusić do gry na fortepianie czegoś czego nie lubiłem. Czułbym niesmak musząc schlebiać czyimś gustom. Uznałbym czas nie przeznaczony na eksperymentowanie za stracony. Nie odczuwam potrzebny ćwiczenia doskonałości w odgrywania utworu.
Nie czuję się muzykologiem gdyż nie uważam że muzyka ma logikę.
Nie jestem teoretykiem Muzyki gdyż… wydaje mi się że tworzenie teorii muzyki ją ogranicza.
Mógłbym się nazwać filozofem muzyki ale… ten tytuł akurat mnie ogranicza, gdyż stosuję moje filozoficzne podejście w praktyce. Tworzę coraz to bardziej złożone struktury i formy z coraz to nowszymi dźwiękami…
Tak więc, mogę się przedstawiać jako:
Muzykonauta Okruch