Bardzo niepoważne piosenki

Z tym fanatykowaniem to taki zwrot trochę na wyrost. Zwykle w tle przewijały się drobne fascynacje niezgodne z moim głównym nurtem. Z muzyką niepoważną to trudno fanatykować – bo jak brać na poważnie to co niepoważne jest z natury. Nie wdając się w wartościowanie i mierzenie ile czego słuchałem, podam to co uważam za wartościowe, mimo że nie poważne:

  •  „Traperzy Znad wisły”. Może nie śpiewają rewelacyjnie, ale są niezwykle twórczy. Parodiują niemal każdy styl muzyczny i estetykę:
    • rap w „Poczet Królów Polskich”
    • hiphop w „Maxi Kaz”
    • disco w „Erodisco”
    • disco-polo w „Najwięcej smaku jest w polskim chłopaki”, „Europa”, „Nie tak”
    • poezja śpiewana w „Kraina łagodności”
    • metal w „Książe złowrogi umyj mi rogi”
    • i wiele innych.
  • Z amerykańskiego podwórza to cenię „Weird Al” który parodiuje nie tyle style (chociaż w nich się porusza), co same estetyki/kreacje piosenkarzy. Polega to na przerabianie teledysków z zachowaniem melodii:
    • hiphop’owy „Gangsta Paradise” o złowrogich gangsterach przerobił na „Amish Paradise” o dobrotliwych amiszach.
    • popowy „I’m bad” śpiewany i prezentowany przez Michael’a Jacksona przerobił na „I’m fat”.
    • hiphopowy „Chairlie Millionaire” – historię o zamożnych gangsterach przerobił na „White & Nerdy” – opis ambitnego kujona.
    • i wiele innych które nie wymienię z osobistej przyczyny – nie jestem bardzo biegły w angielskim, ani nie jestem aż tak bardzo kulturalnie amerykański – nie zawsze potrafiłem się w czuć w jego dzieła.
  • Ostatnio trafiłem na zespół „Łydka grubasa” gdzie, przykładowo w jednym utworze „Nie jem nic” są zawarte style:gospel, bałkański, punk i metal… Cenię takie kombinacje które jako pierwsze poznałem w utworach zespołu „Psio Crew” i u Władysława Komendarka.
  • „Psio Crew” nagrał bardzo energetyczne, pogodne „Hajduk” i „Dobry Gooral”.
  • masa innych zespołów i wykonawców
  • Zespół „Lomi Lomi” który mnie zaskoczył przez bogactwo zaskakiwania zmianami i różnorodnością melodii, w całym spektrum konwencji gatunkowych… i to wszystko z przyjemną, luźną warstwą tekstową przy interesujących brzmieniach. Dodatkowo zespół ten przysłuży mi się tym że dzięki niemu poznałem Bandcamp. Ich płyty są nadal moimi ostatnimi materialnymi zakupami muzycznymi. Obecnie wolę gromadzić wszystko w formie cyfrowej, w wirtualnej chmurze.

Tak więc dochodzę do konkluzji – Bandcamp zacząłem od zespołu „Lomi Lomi”, co widać na mojej liście zakupowej: https://bandcamp.com/puch_okruch

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE