Dwa tygodnie temu wydałem drugi album. Myślałem że jak stworzę intrygującą okładkę i rozbudowaną historyjkę to spotkam się z większym zainteresowaniem. Dodatkowo John kupił moje albumy i dał rekomendacje jako artysta.
Faktycznie album spotkał się z ponad dwa razy większym zainteresowaniem. Niestety zainteresowanie to było jałowe. Mam co prawda, jako artysta, 4 obserwujących ale prawda jest taka, że nikt z obcych mi ludzi nie lubi moich albumów. Miałem poniżej 30 gości (filtrując tych z bezpośrednich linków), ale tylko dwóch gości próbowało słuchać moich albumów i nie wytrzymało całości. Inni goście przestali słuchać podczas pierwszego lub drugiego utworu.
W mojej muzyce „czyniłem” eklektyzm glissandowego hałasu balonów i szklistości melodii cymbałków. Widocznie nie podoba się ludziom ta kombinacja. Rezygnuję z cymbałków na rzecz dron’owatego hałasu balonów.