Mój trzeci (teoret. 3 i 1/2) mikro-album

Annoying Torments (irytujące udręki) jest przetworzeniem i uzupełnieniem mojego niedopracowanego albumu Annoying Moments ze wsparciem dydaktycznym Johna Parkera.

Dlaczego okładka wygląda (niby) gorzej niż pierwowzór? Bo taka miała być! Potworna, męczliwa i niepokojąca. Taka jak mój album. Z resztą – poza tym że tytuł mogłem zostawić ciutkę wyraźniejszy – podoba mi się bardziej.

Album „Annoying moments” wydałem znacznie wcześniej pod koniec czerwca, czyli trzy miesiące wcześniej jako dwutygodniowa reakcja na niską wysłuchiwalność albumu „Parenthood’s psychedelia”.

Wkurzyło mnie to że na odgłos moich balonów ludzie przestają słuchać, więc przygotowałem „zemstę” – jakieś 80% gęstości nasyconych dźwięków balonów. Tytuł „Annoying moments” miał oferować irrytujące momenty – i się poniekąd udało (gdyby tylko chcieli wysłuchać dłużej XD).

Piosenki i ich tytuły odnoszą się do irytujących chwil, drażniących wspomnień i rzeczy które tworzą mój „mikroświat” nieprzyjemny.

Strona produkcyjna

Pierwszym etapem była modyfikacja poprzedniego albumu:

  • przerobiłem nieznacznie „I regret that I wasted it” na „I regret that I have been far from love”.
  • John Parker zasugerował że poniższe utwory to tylko pojedyńcze motywy, więc rozszerzyłem łącząc z innymi niewykorzystanymi nigdzie ścieżkami:
    • „Lonely wrong paths” (00:21) na „I miscalculated myself, again” (00:38)

Drugim etapem było kilkunastogodzinne (3 dniowe, gdyż pracuję) prace nad usuwaniem pogłosów i poprawianiem brzmień ścieżek składowych utworów.

Trzecim etapem była korespondencyjna nauka masteringu u Johna. Trzy dni, przez kilkanaście godzin, uczyłem się jak poprawnie używać kompresji, jak uzyskiwać odpowiadający mi tembr i jak zwiększać wyrazistość. Czasami przypominało to „maglowanie tematu”. Bywało to irrytujące, ale John słusznie zauważył że na tym polega nauka.

Po przespaniu się i ostatecznej poprawie – uzyskałem efekt wystarczająco zadowalający. Na razie nie polubiłem masteringu gdyż to w moim przypadku (mam nadzieję że przejściowa) kwestia kompromisu brzmienia, a nie lubię kompromisu w sztuce.

Cieszę się że poprowadziłem sprawę do końca, że się dużo nauczyłem. Na pewno następne wydane utwory będą jeszcze lepsze.

Jedna odpowiedź do “Mój trzeci (teoret. 3 i 1/2) mikro-album”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE