Nie rozumiem muzyki – część 2

Jakom się nakłonił w trzech poprzednich wpisach na użycie języka mi obcego, takoż postanowiłem wrócić do języka ojczystego, mi znacznie bliższego.

Napisałem we wpisie Moja opóźniona podróż wzdłuż rock’a progresywnego.: „W okresie fanatykowania byłem przekonany że lubię wszystko co jest ambitne i dobre. Cały czas uczę się pokory i podejścia że <<coś jest dobre ale mi się nie podoba>>.”, zaś w ostatnich dniach doszedłem do paradoksalnej dla mnie konkluzji… mam bardzo indywidualny gust który czasami(często?) jest wbrew „jakości treści” (choć jest to trudne do określenia).

Przykłady? Jazz tworzony Leszka Możdżera jest dla mnie sztuczny, abstrakcyjny i strasznie chłodny – bez emocji.

Byłem w szoku jak mój znajomy co prawie nie słucha muzyki i kiedyś mi powiedział: „myślę że każdy słucha to co kiedyś się nasłuchał w młodości”, rzekł kilka dni temu że „bardzo lubi Możdżera”!?!

Dla mnie to był szok… dla mnie Możdżer to wydumana abstrakcja wykształconych muzycznie dziwaków! A tu ja – eksploatator mnogich styli i talentów… dziwak do wysokiej potęgi – „przegrywam” z człowiekiem, jakbym ujął, „nieobytym w muzyce”.

A jeszcze jednym argumentem za tym że nie rozumiem muzyki jest fakt że bardzo podobają mi się… moje własne twory muzyczne… to wstyd że w moim guście są te prymitywne i niedorobione utwory…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE