Nie rozumiem muzyki część 14 (cud melodii)

Tak jak pisałem w Dlaczego istnieje harmonia (raczej coś, niż raczej nic)? n.r.m. cz. 12 pewne rzeczy się biorą z abstrakcji która na początku jest pusta i cudownym sposobem powstają rozmaitości. Nie rozumiem tego, tak jak nie rozumiem muzyki, zaś najbardziej reprezentatywnym elementem muzyki jest melodia. Każde dziecko gdy usłyszy melodię to wie, że to muzyka, zaś jak nie ma melodii (np. Sound Art) to „to nie jest muzyka”.
O melodii mogę powiedzieć, że:
– jest uporządkowanym w czasie zbiorem tonów podstawowych, bądź portamento (płynnym przejściem tych tonów). W zeszłym roku miałem wątpliwości czy jak zmieniają się barwy to nadal to jest melodia (Chory gust, część czwarta – granica melodii). Doszedłem jednak do wniosku (m.in. za sprawą Mouse on Mars), że nadal to melodia.
– nie ma granic uporządkowania, gdyż porządek powstaje w głowie i każdy szereg dźwięków może być przez nią przyswojony. Przykład – „Dancers Dancing and Diving into the Contingent Sky” skomponowany przez equant third jest w dużej części losowo wybranymi tonami midi o barwie fortepianu. Są to szybkie zmiany i w większości się nie zapamięta – ale tworzą po kilku odsłuchaniach wrażenie porządku.
– cudem melodii jest to, że niektóre szeregi dźwięków są łatwiejsze do „absorpcji” i to dość wybiórczo. Znam osobę która akceptuje Jazz Możdżera, a nie akceptuje melodyjności Komendarka. Znam osobę która nie ma zmysłu krytycznego ani jakiejkolwiek refleksji wobec muzyki ale lubi każdą, nawet chińską tradycyjną melodykę. Osobiście słucham często muzyki bez melodii (Sound Art), są osoby co lubią też muzykę bez melodii (techno), ale nie akceptujemy nawzajem swoich preferencji. Melodyka barokowa jest obca „współczesnej młodzieży”, natomiast w baroku (prawdopodobnie) nie potrafiliby zrozumieć np. rocka.
– cudem melodyki jest też to, że mimo wybiórczej akceptacji melodyki – jest masa reguł która jest w stanie przewidzieć formę odbioru. Gama dur-moll (czyli: wesołe-smutne), co jest skoczne, co melancholijne, co nostalgiczne…
– nie jest cudem muzyki ale matematyki coś co wynaleźli w baroku – polifonia. Powstały wtedy algorytmy do opracowywania wielomelodycznych utworów. Świadczy to jednak o tym, że muzyka ma jakiś związek z porządkiem „wszechświata” (Próba antropologicznego uzasadnienia muzyki (odp. na n.r.m. cz. 5)).
– cudem muzyki jest to, że melodię można łamać i zniekształcać, a nadal będzie miała silny przekaz, a może nawet wzmożony. Władysław Komendarek kiedyś powiedział, że jak się pomyli na koncercie to tę pomyłkę na innych koncertach też powtarza, aż stanie się powszechnie akceptowalna (patrz punkt drugi)

Jak na moje nie rozumienie muzyki, to zjawisko melodii niby najwyraźniej obrysowałem, chociaż tak naprawdę jest najbardziej tajemnicza właściwość dla mnie. W końcu jak sobie zażartuję: „na co komu to, po co to, skoro można żyć samym Sound Art’em”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE