Wyklęty o ulubionych wykonaniach Chopina

Nie powinienem pisać o twórczości Chopina jednak kolega z pracy (grafik) mnie namawia, a że jestem pod pseudonimem, to może zawodowym muzykom nie będzie chciało się mnie namierzyć.

Jestem nieoficjalnie wyklęty! Nauczyłem się w życiu jednego preludium, półtora poloneza i kilku mazurków Fryderyka Chopina… bez właściwego przygotowania! Bez wprawionych ćwiczeniami palców i bez poprawnej interpretacji! Nie wiem, czy to w Polsce dopuszczalne…

A tak na poważnie… cenię i poważam muzykę F. Chopina i staram się ją czuć jak najwłaściwiej… ale przy ostatnim konkursie Chopinowskim doznałem dysonansu poznawczego – spostrzeżenia komentatorów odnośnie interpretowania utworów Chopina bywały skrajnie niezbieżnie z moimi spostrzeżeniami. Stosowali całkowicie odmienny zasób terminów. Czyli prawdopodobnie moje wyznaczniki „udanej” interpretacji są wyssane przeze mnie z palca…

… być może będę wyklęty po raz drugi, jednak wymienię moje ulubione wykonania Chopina:

  • Nokturn op.9 nr 1, Nokturn op.9 nr 2 i Etiuda op. 10 nr 3 nieznanego wykonawcy z żółtej kasety magnetofonowej.

Miałem 12 lat jak te wykonania mi towarzyszyły w licznych podróżach z rodzicami, a „odkryłem” je we Francji. Poza moimi niewiarygodnymi odczuciami o jakości tych wykonań świadczy fakt doboru jako trzeciego utworu etiudy o której piszą znawcy „prawie nokturn, choć zarazem pieśń, tocząca się zgodnie z rytmem głębokiego oddechu, wznosząca się i opadająca.”. Niestety nie odnalazłem tego mini albumu w internecie i nikt nie zweryfikuje mojej oceny.

  • Scherzo H-moll w wykonaniu Janusza Olejniczaka

Janusz Olejniczak w roku 1970 zajął VI miejsce konkursu Chopinowskiego, ja zaś miałem jego recital Chopinowski na kasecie i płycie gramofonowej. Jak chodzi o tego wybitnego pianistę to zauważyłem u niego zmiany że raz nagrywa albumy gdzie gra dobrze te smutne utwory Chopina, a raz te wesołe. W tym przypadku tego wykonania to miał okres nostalgiczny i w związku z tym ten jeden z najsmutniejszych utworów został zinterpretowany „najwłaściwiej”.

  • Etiuda rewolucyjna w wykonaniu Vladimira Horowitza

V. Horowitz wyznawał zasadę że odgrywana muzyka ma się „po prostu” podobać publice i w tym młodzieńczym, żywiołowym utworze Chopina to słychać. Ten pianista umiał grać „lekko”, a zarazem „gwałtownie”, miał taką młodzieńczą manierę która wpasowała się w ten utwór.

  • Etiuda oceaniczna w dowolnym wykonaniu

Ten utwór jest tak dobrze rozpisany, że niemal nie da się go kiepsko zagrać. Uważam, że to pierwszy utwór w którym stosowany jest Sound Art. Fryderyk tak zagęścił partyturę że niemal dowolne wykonanie brzmi jak cała orkiestra z chórem.

  • recital Chopinowski Artura Moreiri Lima (z Sonatą B-moll)

Ten Brazylijczyk gra mrocznie, niemal „horrorystycznie” i gwałtownie, a utwory z tego albumu dobrał pod ten klimat. Jak znajomi w liceum to usłyszeli to powiedzieli że Chopin komponował metal (którego sami słuchali)

  • a-moll (in A minor) A EMILE GAILLARD, a-moll (in A minor) NOTRE TEMPS No. 2, G-dur (in G major) Op 67 No. 1 posth. i g-moll (in G minor) Op 67 No. 2 posth. w wykonaniu Ryszarda Baksta

Nie wiem jakim wyborem kierowała się moja św. pamięci babcia pozostawiając mi akurat tę płytę ze zbioru kompletnych wykonań, ale uważam ją za najlepszą z kompletu wykonań R. Baksta. Może to kwestia subiektywna, ale te wykonania nazwałbym jednymi z najmroczniejszych, ponurych, złowieszczych wykonań. Piękne lawirowanie między skrajnymi klimatami poprzez masę stonowanych emocji.

  • Sonata H-moll w wykonaniu Marthy Argerich

Nie pamiętam dokładnie co mnie ujęło w jej wykonaniu, ale pięknie się tego słucha na wiosnę.

  • Polonez Fantasie As-dur w wykonaniu Jerzego Godziszewskiego

J. Godziszewski lubił grać utwory Karola Szymanowskiego, bardziej nowoczesnego, eksperymentalnego w brzmieniu niż F. Chopin co pasuje właśnie do tego niezwykle „przyszłościowego” utworu Chopina – potrafił nadać mu „właściwy” klimat.

  • Preludium nr, 17 i 20 w wykonaniu Rafała Blechacza

Zgadam się z werdyktem jury i z licznymi opiniami – gra R. Blechacz jest rewelacyjna, zaś te dwa preludia słuchane obok siebie stanowią cudo.

Od długiego czasu nie słucham dużo Chopina, a największy „szczyt” przypadał na moje liceum, kiedy to internet dopiero raczkował. Jestem kompletnie nie na bieżąco z wykonawcami, co widać to po doborze pianistów. Skoro już się wykląłem i wyparłem własnej chopinowskiej wiedzy, to dodam że uwielbiam lekkość gry Evgeny Kissina, cenię Lang Lang za radość gry, uważam że Rubinstein lepiej grał na żywo (podobno uroczo się mylił) i… mam alergię na wykonania Krystiana Zimmerman’a (czy zostanę wyklęty przez chopinistów po raz trzeci?) – jest dla mnie zbyt perfekcyjna, a tak jak wielokrotnie pisałem – nie lubię doskonałości w muzyce. Jako młodzieniec uwielbiałem najbardziej popularny utwór F. Chopina – Polonez As-dur, ale po jakimś czasie miałem i mam dość tej potężnej energii…

… tak więc, po tych wszystkich ryzykownych akapitach możecie zrozumieć moją chęć anonimowości,

z poważaniem,

Fluffy Crumb

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE