Nie rozumiem muzyki część 15 (równoległość)

Wiadomo, że jak chodzi o obrazy i rzeźbę, punkty istnieją „obok siebie” w przestrzeni, a różnice występują w kolorach – wszystko opiera się o materię. Literatura to pod względem równoległości bardziej złożona tematyka – wprawdzie w jednym momencie nie można przedstawić kilka równorzędnych zdań, ale domyślnie występuje wiele równoległych wątków, które czasami się splatają. Jak chodzi o muzykę – to jest coś co jest dla mnie tajemnicą która ma kilka aspektów:

Równoległość dźwięków na poziomie fizyki

Niby to oczywiste – są dźwięki o różnych barwach, o różnych częstotliwościach i muzyk dba o to, żeby działały zgodnie z jego wolą, czyli żeby albo współbrzmiały, albo występowały niezależnie. Dla mnie to cud, że słuch człowieka ma tak selektywną rozdzielczość widmową.

Równoległość, a zarazem „symbioza” dźwięków (percepcja)

Ta równoległość ma jednak jeden dodatkowy aspekt dotyczący percepcji – nie tylko słychać każdy dźwięk z osobna, ale zarazem współbrzmią, dając wymierny walor estetyczny. I to mnie niemal szokuje że dźwięki występują razem a zarazem osobno.

Równoległość melodii z akordami i rytmiką

To kwestia struktury utworu ale jednocześnie brzmienia. Kompozytor czuje jak ma wyglądać efekt końcowy, ale czy można zrozumieć jak to jest że w jednym przedziale czasowym zmienia się w jednym utworze równolegle częstotliwości podstawowe nut melodii, „paczki tonalne” (akordy) z, między innymi, perkusją?

Równoległe linie melodyjne

Można usłyszeć to w Nokturnie op. 9 nr.1 F. Chopina, w polifoniach J.S. Bacha, oraz w chorałach Gregoriańskich. Jak pierwszy raz w życiu to zauważyłem to czułem się jak w kosmosie. Wsłuchując się po raz pierwszy w wymieniony nokturn zauważyłem że mój mózg może analizować równolegle, a zarazem współbieżnie kilka „konkurujących” ze sobą melodii…

Mózg myśli ponoć równolegle, ale mnie zdumiewa fakt że również równolegle czuje!

Pod względem matematycznym sprawa obrazu jest prosta – wystarczy zdefiniować punkty na płaszczyźnie. Z muzyką matematyka jest zagmatwana – mamy jeden wymiar liczbowy w czasie który jest selekcjonowany w widmie dopiero na poziomie percepcji i interpretacji. Między innymi z tego powodu, inaczej niż chcieli to Pitagoras, Leibniz czy Hegel, matematyką muzykę się nie obejmie. Uważam, że pośredni powód, że sztuczna inteligencja „potrafi” udawać malarza, ale nie „potrafi” uraczać nas swoimi kompozycjami muzycznymi.

Dodam tylko, że sprawę struktury utworu muzycznego bardzo upraszczam, a na przykład dam awangardową muzykę St Celfera (Johna MacDougalla Parkera), który niemal przy każdym fragmencie zaburza strukturę muzyczną i wychodzi z jej ram, by po chwili do niej wracać (mówiąc skrótowo). W jego utworach występują dźwięki które zmieniają barwę i harmonikę w trakcie trwania tonu. To co jest uporządkowane czasami płynnie przechodzi w chaos, by po chwili znów zmienić formę na inną. Równoległość w jego przypadku to sprawa wielowarstwowa – to co sprawia wrażenie melodii, może stać się w sposób akordem i na odwrót. Zauważyłem to szczególnie w ukazanym poniżej albumie:

https://earcon.bandcamp.com/album/step-dddd-earcon-remixes-vs-step-4d

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE