Nie rozumiem muzyki część 16 (niezwykłość suit progresywnych – fabuła muzyczna?)

Zakładając odgórne zrozumienie większości z poprzednich części cyklu, możemy powiedzieć: „rozumiem, tak tak…” „muzyka to dźwięku składające się na utwór”, że „to melodia zapisana nutami”, że nie są ważne pierwsze i ostatnie dźwięki „A day in the life” zespołu the Beatles, a także że nie jest istotna interpretacja…

… to jest jedna zagadka która mi nie daje spokoju – to są tak zwane suity rock’a progresywnego (usunąłem słowo „rock” ze względu na suity Komendarka, które bywają mniej rockowe. Musiałem zostawić słowo „progresywne” gdyż pierwotnie słowo „suita” oznaczało coś innego). Mam na myśli takie utwory jak „Bohemian Rapsody” zespołu the Queen, „Ten najpiękniejszy dzień” zespołu Exodus, „Wiosenne Impresje” W. Komendarka. Pod to mogę podłączyć złożone z kilku utworów, ale pięknie dopasowane „Abbey Road Medley” zespołu the Beatles.

Co jest w nich niezwykłe? Fragmenty poszczególnych utworów (zapewne to się tyczy także innych gatunków, ale tu jest to znamienne) mają niewiele części wspólnych. W „Bohemian Rapsody” występuje w pewnym momencie chórek, w „Ten najpiękniejszy dzień” wpleciony jest walc, „Wiosenne Impresje” mają część klasycystyczną i część rockową, zaś „Abbey road Medley” jest posiatkowana między innymi w różne tonacje. Mimo to jakiś niezrozumiały dla mnie element (forma? treść? struktura?) powoduje że wszystko jest zespolone w całość…

Nie rozumiem muzyki… dla mnie to „barwna magia”…

Dopisek: Książka także ma wiele różnorodnych elementów, ale jednak łączy je fabuła i przekaz. Mogę tutaj przypomnieć pogląd m.in. Johna Parkera, że „muzyka to język”, a jak wiadomo może opowiadać jakąś fabułę. Mogę tu przytoczyć myśli z początku cyklu (Nie rozumiem muzyki) że nie wiem czyj to język i czego fabułę wyraża… Jak już zataczam takie koło to na pocieszenie dodam, że są dwa wątki które nie poruszyłem wcześniej, a są dla mnie bardzo wymagające: społeczne aspekty muzyki i estetyka… a może po drodze poruszę jeszcze jakąś tajemnicę Muzyki?

Dopisek drugi: również John Parker, jako St Celfer skomponował prawie dwa lata temu swoistą suitę progresywną którą nazwał: Forcing function (auralmeet). W zaledwie 4 minutach zmieścił trzy części w której pierwsza jest gęsta (skupiona), lekko nerwowa (napięta) i składa się z dwóch barw. Przechodzi do drugiej, bardziej ezoterycznej i rozproszonej, w której od spokoju przechodzi do jakby walki licznych brzmień. Na zakończenie przechodzi do standardowych glissand typowych dla Step.4D Lives I, okraszanych licznymi glitchami i dodatkami takimi jak „dźwięk komet”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE