Nie rozumiem muzyki część 17 – tolerowalne wybory

Jak wiadomo, awangarda bada granice muzyki, cały czas poszerzając obszar tolerancji w danych stylach. Eksperymentatorzy dostarczają nowych „narzędzi” i „estetyk”, czyli dźwięków i ich kombinacji. W tym poście natomiast będzie o muzyce po „obu stronach granicy”. Niemal w każdym zakamarku utworów, całych utworach, albumach, gatunkach, stylach i epokach można zauważyć konieczność dokonywania wyborów.

Naturalnie taki opis pracy kompozytora (czy też muzyka interpretatora) jest czymś płytkim i bardzo matematycznym, jednak spróbujmy „rozdziabdziać” temat muzyki pod takim kątem. Mamy więc kompozytora który cały czas poprawia swoje dzieło, lub takiego który improwizuje za natchnieniem i potem „zaklina w wieczność”. Po drugiej stronie mamy krytyczne ucho słuchacza któremu albo się podobają wybory, albo je nie akceptuje – kwestia gustu, smaku i estetyki.

Więc co tu jest nie do zrozumienia?

Nurtuje mnie fakt, że słuchacz i kompozytor są na końcach drogi twórczej, jednak nadal nie wiem co to ta Muzyka jest? Jak zauważył Michał Ossowski, „twórcy współczesnego modelu harmonii byli przekonani o tym, że prawa muzyki są przedwiecznymi zjawiskami przyrodniczymi wynikającymi z natury, że tonalność jest niezależna od człowieka, od jego twórczości, od jego percepcji, od jego psychiki, pewnie w ogóle od istnienia ludzi…”. Można zgodzić się z tym elokwentnym youtuber’em że twórcy współczesnego modelu harmonii się mylili, ale gdzieś muszą te „tolerowalne wybory” się jednak dokonywać.

Osobiście, jako artysta sound-artu nie będę się wypowiadał na temat doboru harmonii, chociaż zaduma mnie samo pojęcie „estetyki epoki”, ale wiem jak tworzę swoje „hałasy”. Przypomina mi to rzeźbienie z wcześniej dobranego materiału dźwiękowego – modyfikowanie tak, by opowiadały wybraną „historię” mojego życia, konkretnie wyobrażenia mojej duszy. Trochę jest to lepienie, przycinanie i maglowanie skrawków wydobytych z balonów – takie narzędzie ekspresji sobie wybrałem. Nie chodzi w nich o piękno i zachwyt – pozytywne odczucia bywają ignorowane, chociaż nie koniecznie odrzucane. Jako mój ukochany wzorzec Sound Art zawsze podaję album „Autolysis” współtworzony przez Qba Janicki i Obsequies. To ten album wzbudził u mnie zachwyt nad tym, jak z pozornie przypadkowych dźwięków można utkać przypowieść muzyczną.

Wracając do tematu „tolerowalnych wyborów”, w muzyce nie harmonicznej staram się oddawać emocje bliskie moim wewnętrznym uczuciom. Muzyka harmonijna, melodyjna tworzy jakąś „kosmiczną”, poza ludzką „narrację” – czego nie rozumiem, skąd się bierze.

Dodam jeszcze kwestię „nie tolerowalnych wyborów”… najbliższa mi jest wypowiedź Anny Weber która na youtube powiedziała, że dziecku puściłaby każdą muzykę za wyjątkiem „łatwej”, inaczej mówiąc „łatwo przyswajalnej”. Takiej prostej, z prymitywną energią… chociaż czasami lubię pośmiać się z taniego kiczu. Drugim nietolerowalnym wyborem jest dla mnie prosty i równy rytm i częsta powtarzalność – nie cierpię tego. Jest masa dysonansów których trzeba w teorii unikać, chociaż często jest tak jak zauważył Władysław Komendarek, że za którymś razem słuchacz przyswoi. Najbardziej charakterystycznym, najczęściej nietolerowanym wyborem jest zbytni „eklektyzm”, mieszanie stylów i smaków.

… a tak jak zaznaczyłem na wstępie – przyjdzie praktyk eksperymentator lub awangardzista i udowodni sens istnienia konkretnego eklektyzmu.

Życzę Tobie, czytelniku, wyłącznie tolerowalnych wyborów (chociaż głównie tych życiowych)

P.S. nie przypuszczałem, że temat ten jest aż tak rozległy ale pominąłem aspekt który był dla mnie inspiracją. Melodię można określić jako szereg wybranych nut lub współbrzmień. Plagiat powstaje, gdy są kopiowane trzy takty utworu. Co jednak gdy zmieni się tonację lub zmieni się całkowity „charakter” przez zmianę nuty po tych trzech aktach? A jak potraktować zagadnienie gdy np. zaburzy się rytmikę? Nie tyle mi chodzi o sam plagiat (nie jestem prawnikiem) ale o nadawanie treści melodii przez wybory tonu, barwy. Ile wprowadzonych dysonansów jest tolerowalne, żeby uznać że to „nadal melodia, a nie hałas”?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE