Czy historia osądza (muzykę)?

Z rozrzewnieniem wspominam szare, ubogie czasy PRL’u które miały masę wad, ale miał jedną zaletę. Świat był bardziej czarno-biały….

… Czy ja żartuję? W pewnym sensie nie – mam na myśli moje mityczne czasy z dzieciństwa, gdy wyraźnie rysowała się granica – źli czyli oni, dobrzy czyli my.

Poza tym że w pierwszych powojennych wolnych wyborach „wszyscy” zagłosowali jednostronnie to brzmi to jako przesada. Zostawmy jednak politykę, gdyż mam na myśli dłuższy okres czasu w kontekście estetyki.

Kiedy byłem małym chłopcem, Hej…

… były konkursy chopinowskie które jednoznacznie określały kanon interpretacji utworów Chopina (… Chociaż zdarzały się kontrowersje)

… Wszyscy wiedzieli że Chopin jest wspaniały (… Chociaż w jego czasach byli krytycy)

… Klasyka oznaczała piękno (… Chociaż zostało to zaburzone w drugiej połowie XIX wieku)

Były konkursy literackie, wybierano miss, a to co się miało podobać pokazywała telewizja w bardzo skromnej liczbie kanałów.

… ale to już było…

Zaczęło to prawdopodobnie w momencie pojawienia się telewizji satelitarnej – żeby być trendy to trzeba było lubić nie to co piękne, ale to co fajne. Już w młodości doszedłem do wniosku że cywilizacja, z wiekiem „młodnieje”. Obecnie często dzieci kreują trendy.

W dobie internetu, kiedy sypią się lawiny pół-anonimowych komentarzy to nawet Disco Polo może uchodzić za kanon piękna.

I tak się zastanawiam… Czy historia osądzi… Nie wiem czy za kilkadziesiąt lat się przekopie przez olbrzymie warstwy produktów sztuki cywilizacji(trudno to już nazywać kulturą)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE