Nie podam wielu przykładów, nie zrobię statystyk ani szczegółowej analizy, ale czytałem że Vivaldi jako ksiądz potrafił przerwać mszę i wybiec, z pomysłem na nowy utwór muzyczny. Nie wiem na ile to prawda i jak się kompozytorom często to zdarza, ale przypuszczam że to norma. Tak jak zawodowy szachista „widzi w głowie” szachownicę i potrafi odegrać w głowie partię, tak jak mój szwagier potrafił widzieć w głowie wymyślone obrazy (w czasach gdy angażował się w tworzenie), tak ja jadąc tramwajem lub robiąc w supermarkecie zakupy potrafię układać w głowie kompozycje dźwiękowe typowe dla Pucha Okrucha czy Fluffa Crumba…
Zauważyłem to wczoraj i jeszcze nie sprawdziłem jaki to ma wpływ na moją „muzykę”, ale jest to niewątpliwie wartość dodana – m.in. zabiera nudę m.in. w trakcie podróżowania