Cykle – czyli najczęstsze „punkty zaczepienia” mózgu

Mój szwagier interesujący się bardziej sztuką wizualną niż dźwiękową, swego czasu słuchał Depeche Mode, techno, obecnie posłuchuje jazzu, o muzyce sound art powiedział że lubi w muzyce lubi „jak są punkty zaczepienia, czyli tak jak w życiu”. Odparłem, że „punkty zaczepienia w życiu to złudzenia” i… muszę w tym momencie „wejść z sobą” w polemikę. W czasach mojej studenckiej młodości byłem w szoku, że ta nasza fizyczno-logiczna rzeczywistość się nie rozpada skoro jest tak niekonsekwentna i niespójna (nadal mnie zastanawia „dlaczego istnieje raczej coś niż nic” i dlaczego matematyka bywa niezwykle zbieżna z fizyką?). Miałem wtedy ciągotki do neo-heglizmu, pewnie dlatego że potrzebowałem fundamentalnej pewności w tym szybko-zmiennym świecie. A jak się to ma do muzyki?

Szwagier w tamtej rozmowie dodał, że tymi punktami zaczepienia są rytm lub melodia. I tu wkracza moja skromna, szczątkowa wiedza o matematyce i neurologii – mózg nudzi się i traci koncentrację gdy coś się zbyt rzadko zmienia, lub zmienia się zbyt często. W tym momencie dodam tylko powszechnie znany, ale rzadko wspominany fakt, że melodia, czyli zbiór poukładanych częstotliwości podstawowych, to też cykle. Może są bardziej złożone niż rytm, może są „obrabiane przez mózg” (chyba) na wyższym poziomie abstrakcji, ale nadal są to cykle…

Tak to wygląda z punktu widzenia naukowego, ale muszę zaznaczyć że to mnie nie przybliża za bardzo do rozumienia muzyki o którym napisałem do tej pory ponad 20 postów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE