Odkąd prowadzę tego bloga, to chodzi mi po głowie temat gustów muzycznych i… ze względu na brak „konkretów”… kapituluję…
Dzisiaj nastąpił przełom – może gusta muzyczne są mocno zależne od człowieka, ale ich temat mogę ująć od strony sposobu propagacji. Nie jest to może chwycenie tematu wprost, ale pośrednio obejmie złożoność gustów.
Czasy klasycystyczne
dawno temu, kiedy nie było nagrywania i odgrywania muzyki, elementy muzyczne były przekazywane na koncertach, na towarzyskich obiadach… Przypuszczam że wzorce i style były przechwytywane bezpośrednio pomiędzy artystów. Muzycy podglądywali co się ludziom podoba i podpatrywali sztuczki i triki…
Epoka radiowa
Zgaduję, gdyż nikt mnie nie zmusza do badań, że radio i machina promocyjne (a może propagandowa), spowodowała że… no właśnie nie wiem co.
Od zawsze ignoruję radio że względu na to że niemal zawsze wiem co słuchać i wolę odgrzewać po raz setny stare kawałki niż ulegać gustom innym.
Równolegle z radiem pojawiły się nagrania (płyty, kasety i CD). Natomiast pojawiło się zjawisko izolacji artysty od odbiorców i odbiorców między sobą.
Wymiana przez YouTube
W latach 90tych XX wieku pojawił się internet, a ja wkraczałem w młodość. Pojawiły się rozpuszczone sposoby wymiany muzyki – takie przedłużenie radia. Takim typem też jest YouTube… ale… pojawiło się częściej zjawisko za którym obecnie mocno tęsknię…
…wspólne siedzenie przed komputerem i podzieleniem się swoimi odkryciami muzycznymi…
od kilku tygodni siedzę w szpitalu i tęsknię za tym zjawiskiem. Zamiast tego większość osób siedzi przed swoimi smartfonami i wolą się dzielić przez Facebook…
Co prawda udaje mi się kogoś „pociągnąć za język” i poznać jakąś nowinę, ale to już raczej (że tak zabawię się słownie) coraz częściej rzadkość…