Masochizm jako zaprzeczenie estetyki

Najprostszą wypowiedzią na temat gustu może być stwierdzenie: „lubię to słuchać, gdyż sprawia mi to przyjemność”. Nie jestem badaczem historii sztuki ani estetyki, ale mój quazi-filozoficzny instynkt mi podpowiada, że na tym bazowały kiedyś definicje piękna…

Gdzieś pod koniec długoletniego życia F. Liszta, pojawiło się zanudzenie romantyczną estetyką, tą pełną wstawek brillance, emocjonalną ekspresją. Mniej więcej w tym samym okresie pojawiła się też abstrakcyjne style wizualne, które także nie miały wiele wspólnego z pięknem.

Osobiście zdarzają mi się liczne znaleziska muzyczne które uwielbiam, mimo że powierzchownie przy nich cierpię. Taki emocjonalny masochizm…

Z mainstreamu mogę podać za przykład twórczość Merzbowa, który poza tworzeniem harsh noise(dla mnie za mało ostra muzyka, dla innych bardzo) poza licznymi działalnościami artystyczno-pisarskimi, pisuje na tematy sado-maso… takie luźne skojarzenie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE