Rok temu wpis przełomu lat był opublikowany 3 stycznia, w tym roku umieszczę go 3 dni przed styczniem. Noc bezsenna i brak pomysłów, oraz inspiracji do innych czynności przyspieszyła to na co czekam od miesiąca… a więc na pisanie kolejnego podsumowania… zaczynam:
Jak chodzi o bloga, to znacznie się rozruszał – od kwietnia do końca 2022 roku umieściłem 23 wpisy, co wychodzi ponad 2,5 wpisu na miesiąc, zaś w 2023 roku umieszczałem ponad 4,8 wpisu na miesiąc.
Jak chodzi o wydania bandcamp, to dokończyłem projekt z zeszłego roku, czyli wydałem w kwietniu mój mini album „Lousy Puberty” (Czwarty albumik, pierwszy mini album) i… no właśnie… mało tych wydań, ale o tym za chwilę.
Jako Podreamer (czyli Puch Okruch Marzyciel, lub jak kto woli – rozwiertak strąkowy) umieściłem dzieło mojego ponad miesięcznego wywiadu z John’em MacDougall Parkerem: https://en.wikipedia.org/w/index.php?title=John_Parker_(rower)&oldid=1161935754. Wcześniej, jak ktoś chce zobaczyć – było „praktycznie nic” o jego życiu – nieaktualne informacje od lat 90-tych. To była piękna, koncepcyjna przygoda (usłyszałem opinie „dużo wysiłku włożyliśmy”, ale to nie był wysiłek tylko przyjemność). Musiałem „pożenić” ze sobą Johna muzyka, grafika z Johnem sportowcem, Johnem trenerem i Johnem menedżerem sportowym – kilku wybitnych postaci. Najgorsze to było dla mnie upublicznienie – nieśmiałość i stres przed odrzuceniem, jednak wspomniany życiorys Johna, z poprawkami, jest od prawie pół roku na Wikipedii i nic nie zapowiada usunięcia. Wprawdzie są uwagi że może to reklama, że może warto sprawdzić informacje – jednak możemy uznać to raczej za komplement dla niego. Jest też niewłaściwy tytuł strony („John Parker (rower)”, a nie „John MacDougall Parker”). Nie ruszamy tego gdyż John jest bardzo zadowolony, a ja nie lubię/boję się walki. John w podzięce postara się odwiedzić Polskę i szukamy miejsca gdzie mógłby koncertować. W ostateczności podjadę do Berlina żeby usłyszeć mojego mistrza i móc się z nim spotkać.
Tak więc mamy: kwiecień – mini album, początek lipca – koniec moich prac nad stroną wikipedii, potem wakacje… i… kryzys koncepcyjny… gdyż…
…w lipcu machnąłem kolejny szkic – mini album „sports competitions” w którym zacząłem nagrywać trąbkę od roweru i ją „stroić”, czyli zmieniając ton układać melodie. Po ułożeniu kilku utworów opamiętałem się! To nie jest Puch Okruch!?! To nie jest Sound Art! Może się wydawać dziwne? Jakbym miał na trąbce układać melodie, to czemu nie użyć do tego prawdziwej trąbki, pianina lub, o zgrozo, syntezatora?!? Bym musiał zacząć przesadnie dbać o harmoniczne, a nawet może zacząć tworzyć nie elektroakustyczną, ale cyfrową muzykę… John ostrzegł wtedy, że mógłbym zginąć w tłumie tworzących tymi (popularnymi) technikami
Tak więc – kryzys koncepcyjny twórczości muzycznej trwał 3 miesiące, a czas przeznaczyłem na dodawaniu wpisów do bloga. W listopadzie i grudniu wróciłem do tworzenia muzyki, mając przy tym mniej pomysłów na wpisy do bloga… i… zażegnałem kryzys koncepcyjny, a mianowicie: poznałem/odkryłem/wynalazłem nowe metody rzeźbienia nagranych dźwięków. Dodatkowo lepiej czuję CUSA, lepiej słyszę i rozumiem to co tworzę. Także struktury i formy utworów cały czas ewoluują.
Czy w roku 2024 coś wydam? Nie jestem pewien. Trochę żałuję, że „sprzedaję” moje twory na Bandcamp’ie zamiast je udostępniać za darmo (mimo że sprzedałem 3 albumiki po dwa razy). W każdym razie, wierząc „zasadzie 10 tys. godzin” to być może mistrzem tworzenia Sound Artów będę za kilka/ kilkanaście lat. Może to tak, może to inaczej. Władysław Komendarek, jak nazywam go mistrzem, to odpiera: „Ja cały czas się uczę”. Chyba to jest właśnie największe moje osiągnięcie 2023 roku – zbudowanie fundamentów na tyle solidnych, że słyszę czego nie umiem i czego mi brakuje
Z okazji zbliżającej się zmiany roku z 2023 na 2024, życzę wam zdrowia, szczęścia, pomyślności, braku niedoborów w portfelu, spełnienia marzeń i… May the music will be with you
P.S. W połowie roku rozbudowałem layout tego bloga – zamiast surowego spisu wpisów na stronie głównej – podział na sekcje, taki jak widzicie obecnie.