Wprawdzie wiadomo, że doskonałość w przyrodzie występuje bardzo rzadko, ale samo pojęcie perfekcji istnieje. Był już post o perfekcyjnych wykonaniach, jednak nie było o perfekcji tworzenia – analiza tego zagadnienia może stworzyć wiele pytań o naturę muzyki.
Zacznę od przykładu: Fryderyk Chopin był bardzo skrupulatnym kompozytorem. Wkurzał tym George Sand która uważała, że dwutygodniowa praca nad jednym dziełem, nic w utworze nie zmieniła. Jak wiadomo – historia doceniła jego solidne przywiązanie do każdego taktu, każdej nuty, czy też każdego brzmienia. I tutaj jest coś, czego nie rozumiem – jak to możliwe że pomimo sumiennej, rzeczowej, doświadczonej pracy kompozytora, utwór można zagrać lepiej, lub mniej lepiej? Pomimo silnego zagęszczenia partytury nutami – interpretacje mogą być przeróżne – perfekcyjne w odmiennych wymiarach…
…dalej…
…mamy wiek elektroniki pozwalającej na zapis i korekcję każdego fragmentu utworu. Czy taka możliwość daje odpowiedź na pytanie – co to jest perfekcja kompozycji? Ostatnio trafiłem na perfekcyjną Amy Winehouse która potrafiła ponoć w studiu nagraniowym zaśpiewać poprawnie za pierwszym razem. A mimo godzin masteringu i fachowców – jej wykonania sceniczne są ujmujące pod różnymi, odmiennymi względami. Wprawdzie chodzi o interpretację, ale granica pomiędzy interpretacją a nowym dziełem jest płynna. Słychać to szczególnie w wykonaniach zagorzałego anty-perfekcjonisty St Celfera, który swoje dzieła gra na każdej próbie czy wystąpienie tak odmiennie na jego Step4D, że zauważenie iż to ten sam utwór następuje niemal w magiczny sposób. Natomiast The Beatles w jednym z wywiadów powiedzieli, że starają się grać na koncertach jak na nagraniach, a jednak interpretacji mają całe „palety” (nawet na oficjalnych albumach). Jak można by opisać czym jest perfekcyjność kompozytora? Nie zgodnością z nutami, bo wtedy można byłoby tak określić nawet Disco Polo. Myślę że perfekcyjność polega na kontrolowaniu i przemyślaniu każdego fragmentu jak i całości utworu przez kompozytora. I tutaj jest aspekt niezrozumiały – co to te „magiczne” przemyślanie? Co za niezwykły wymiar myśli kryje się w takiej zbitce dźwięków? …nie rozumiem…