Ostatnio opublikowany post, ten rocznicy bloga wyszedł mi średniawo i być może go „przeoram”. Wszak „nie od razu Rzym zbudowano”. Jeszcze wcześniejszy post też podległ samokrytyce I został usunięty…
… więc ze wzgląd na moją sytuację napiszę o samym pisaniu…
kiedy byłem mały… i nawet komputery były nie powszechne… gryzdałem różne wymysły na różnych kartkach które leżały obok mojego łóżka.
Często cierpię na bezsenność i tak gryzmoliłem rymowanki… i… mój największy sukces to było stwierdzenie mojej matki, że „piszę w podobnym stylu co Mickiewicz”.
Świat poszedł technologicznie ostro do przodu i piszę bardzo szybko i sprawnie na smartfonie. Być może nawet szybciej niż na klawiaturze komputera… Potrafię napisać posta jadąc od teściowej do domu w ciągu kwadransu…
… Ale co z tego skoro mój rozdygotany mózg przestał padać o muzyce, a różnicowy post spaprał… Sam nie wiem co robić… jak się zmusić do znalezienia okazji do zabicia czasu…
Postanowiłem więc napisać post organizacyjny o pisaniu posta…