Próba zrozumienia muzyki

Czytając o historii ludzkości odnosi się wrażenie, że filozofowie zachowują się często tak, jakby ich badania realności były istnieniami w rzeczywistości. Co prawda ich badania granic abstrakcji mają swoją niewymierną wartość dla cywilizacji, jednak to umysł ludzki doświadcza tych realności, nie potrzebując do tego wniosków z ich prac. Człowiek nie potrzebuje rozumieć aspektów ontologicznych, metafizycznych, formalistycznych, fenomenologicznych, intencjonalnych, żeby cieszyć się z życia, a choćby z samej muzyki – pomimo tego że muzyka sama z siebie korzysta z tych abstrakcji jako “mediów”.

Natomiast co sprawia, że odbiorca korzysta z potencjału zawartego w tak niematerialnym bycie jakim jest muzyka? Odbiór muzyki przez „całość istnienia odbiorcy”, jest zależny od każdego z tych aspektów filozofii w odmiennych proporcjach i sile. 

A czym jest „całość istnienia człowieka”? Jest to cudowna maszyneria – nie jest ona jednolita, a jednak stanowi jedność.

Każda instancja wykonania, zapis nutowy, rozwiązanie strukturalne, emocje przekazane od kompozytora, aspekt kulturowy, historyczny poruszają jednolitość ludzką z odmienną siłą w odmiennych obszarach jego istnienia. Czasami „dotykają” przez „abstrakcje zaszyte” w matematyce, czasami „dotykają” przez emocje, czasami przez „poczucie doskonałości”, czasami nawet przez „odrazę”…

Wiadomo, że ośrodki które skupiają te wszystkie „przesyłki” mieszczą się w różnych obszarach mózgu, jednak są one przetwarzane jednocześnie w pojedynczej osobie. Jak to możliwe?

Jak to zasugerował brytyjski fizyk Roger Penrose (“Nowy umysł cesarza. O komputerach, umyśle i prawach fizyki”) – umysł nie może być w całości mechanicznym bytem. Nie jest to możliwe chociażby z powodu niemożności synchronizacji doznań. Musi umysł być natomiast bytem sięgającym „świata” kwantowego, czyli takiego którego pechowo nie będzie można szczegółowo przebadać. Dowiedli matematycy (na bazie twierdzenia Gödla) i fizycy (nieokreśloność Heissenberga, równanie Schrödingera), że mechanika kwantowa nigdy nie zostanie teorią, czyli nie wyjdzie poza ramy zbioru tez szczegółowych. 

Skoncentrujmy się na tym – czym może być ta jednolitość ludzka?

Muzyka dowodzi braków w materialiźmie – czyste atomy nie mogą wytłumaczyć pojęcia “muzyka F. Chopina” – to jest świat idei. Również determinizm, który jest “pożeniony” z panteizmem nie może objaśnić zjawiska tworzenia nowego utworu muzycznego. Determinizm ma dodatkowo dwa słabe punkty – fizyka chaosu i “nigdy nie do określenia” świat kwantowy. Determinizm nie jest konieczny – Bóg nie musi znać przyszłości – on ją kreuje gdy zechce. 

“Żyjącym z krwi i kości” wiedzą, że świat materialny jest potężny i pojemny – to prawda. Świat kwantowy jednak zawiera bariery które nigdy się rozumem nie przeskoczy – mogą zawierać “po drugiej stronie” jeszcze potężniejszy i pojemniejszy świat idei. Mogą tam znajdować się konstrukcje i/lub struktury bardziej złożone niż komputery, systemy komputerowe, gry komputerowe czy jeszcze inne wymyślone przez ludzi.

Czy muzyka może być “odblaskiem” tego świata? 

Teza 1: Dusza ludzka to jednolitość nie tylko w momencie czasu, ale również jednolitość w trwaniu od swego narodzenia. 

Teza 2: Dusza ludzka jest wielowymiarowym kłębkiem, którego struktury odpowiadają zmianom mózgu w czasie. 

Teza 3: Dusza ludzka jest “korodowana” w czasie przez doznania, emocje, grzechy, ból i.t.p.

Teza 4: Muzyka jest w pewnym sensie odwrotnością tych “korozji” – uzupełnia „wżery” i łagodzi “ból istnienia” dusz ludzkich. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Przewiń na górę

Ta strona używa plików cookies / This website use cookie files.
Polityka prywatności   
ZGODA / AGREE