W późnym okresie mojego fanatykowania, czyli gdy słuchałem na okrągło muzyki Komendarka, naszła mnie myśl żeby określać matematycznie złożoność utworów muzycznych. Dlaczego? Z pewnego snobizmu (pychy) i irytacji. Snobizm, bo to akurat „Ja słucham jednego z najlepszych kompozytorów w historii… a nie mam jak dowieźć jego wielkości” (nadal brakuje mi kompetencji), więc miara złożoności byłaby pożytecznym narzędziem. Irytacji, gdyż można spotkać wielbicieli słabych utworów, którzy w setkach komentarzach manifestują swoje uczucia do wykonawców i „klepią się nawzajem po ramionach” – a tak to bym mógł odpalić kalkulator i powiedzieć: „to nie takie jak się wam wydaje…” i przysłowiowo pokazać język.
Czy możliwa jest matematycznie miara złożoności utworów muzycznych? Nie sądzę, jednak mimo to zastanowię się nad różnymi czynnikami który mają wpływ na złożoność muzyki. Wiadomo jakie są elementy dzieła muzycznego (melodyka, rytmika, harmonia, faktura, agogika, dynamika, artykulacja, kolorystyka). Można określić złożoność melodii i jej długość, prawdopodobnie możliwe są zaawansowane metody statystyczne które by wyliczały zagęszczenie i zmienność reszty wymienionych elementów. Ale (1) nie byłaby to miara uniwersalna (o ile jest możliwa), (2) byłyby algorytmy generujące pseudomuzykę które by tworzyły teoretycznie bardzo złożone utwory nie posiadające emocji i nie dające się słuchać, (3) są inne, między innymi pozamuzyczne, wartości które świadczą o „wielkości” dzieła.
Napisałem pięć postów z cyklu „Nie rozumiem muzyki”, a mimo to postanawiam się dalej mądrzyć na jej temat i wymienię przykładowe wartości w muzyce które nie są „elementami dzieła muzycznego” w sensie bycia składowymi, czyli jego budulcem:
– nowatorstwo,
– indywidualność/unikatowość,
– emocje/zmienność emocji,
– mieszanie/łączenie styli,
– szczerość,
– akcentowanie (powiązane z emocjami i szczerością),
– nastrój i jego „siła”,
– przekaz pozamuzyczny,
– i.t.d.
Nie będę sięgał „do internetu” i sprawdzał czy ktoś zrobił podobną listę. To nie jest temat który da się wyczerpać, jednak z jego kontemplacji sprawiam sobie przyjemność. A wynikiem tej przyjemności się z wami dzielę
P.S. nie wymieniłem między innymi coś trudnego do zdefiniowania. Są specyficzne gatunki jak ambient, trans, czy muzyka taneczna której utwory mają wartości zależne od sposobu które jej się słucha. Temat sposobu słuchania jest tak tajemniczy, że nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się go opisać
P.S.2 Uwielbiam glitch’e w utworach i uważam że interesujące ich zastosowanie też nadaje utworowi dodatkową wartość, również nie związaną ze złożonością